Wizyta w Sajgonie była intensywna. Po ciszy i spokoju Hoi An znów oszołomił mnie hałas silników i klaksonów oraz przydusił smród spalin. Doświadczenie z Hanoi przydało się przy przechodzeniu przez ulicę - nikt mnie nie przejechał, ale jednak to miasto jest kilka razy większe od stolicy i po prostu przytłacza. Nowoczesność miesza się z tradycją bardziej niż gdziekolwiek indziej: dotykające nieba biurowce z metalu i szkła otoczone są kramikami sprzedającymi lokalne potrawy, do szerokich obwodnic i autostrad oplatających miasto dochodzą maluteńkie, bardzo poplątane i wiecznie zapchane uliczki, pełne motorów, rowerów, wózków z jedzeniem, sprzedawców, turystów i wszystkiego innego, co tylko może zatarasować drogę, a kiedy tkwiłam w korku na mojej chyba stuletniej moto-taksówce minął mnie prawdziwy rolls royce!
Aby to wszystko ogarnąć, wjechałam na sam szczyt Bitexco Financial Tower - no może nie na sam szczyt, ale do baru na 52. piętrze. Już przy wyjściu z windy trzeba zamówić drinka, inaczej nie można podejść do okien i podziwiać widoku. To było chyba najdroższe piwo w moim życiu, ale było absolutnie warto. Obeszłam bar kilka razy wkoło, 360 stopni, aż kręciło mi się w głowie - widok na tę ogromną aglomerację sięgającą po horyzont, architektoniczne pomieszanie z poplątaniem, wielkie rondo, po którym połowa kierowców jedzie pod prąd... A to wszystko przecięte szeroką wstęgą spokojnie płynącej rzeki Sajgon.
Spotkałam się z jednym chłopcem z Couchsurfingu, upłynęło trochę czasu, więc nie pamiętam jego imienia, ale spędziliśmy razem ciekawy wieczór - zaprosił mnie na kolację gdzieś hen hen daleko od centrum, żeby spróbować jakiejś lokalnej potrawy. Wsiedliśmy na motor i ruszyliśmy. Według Googla, w mieście jest zarejestrowanych ponad SZEŚĆ MILIONÓW motorów i skuterów, a w tamten piątkowy wieczór spokojnie połowa z nich pędziła wraz z nami po ulicach. Na 3-pasmowej ulicy na światłach w jednym rzędzie stało nas przynajmniej ośmiu, plus 2-3 skutery na chodniku. To było niesamowie uczucie, znaleźć się w centrum tego warczącego silnikami tłumu, piszczały klaksony, ale nikt nikogo nie wyprzedzał, nie pchał się - jednocześnie każdy centymetr kwadratowy wolnej powierzchni natychmiast był zajmowany przez kolejny pojazd. Niewiele zapamiętałam z Ho Chi Minh, ale na pewno nigdy nie zapomnę tej przejażdżki. Na marginesie - do baru z lokalną specjalnością nie dojechaliśmy, ale za to kolacja odbyła się w bardzo typowym barze, bez tłumu turystów i bez menu w pięciu językach. Było pysznie, pod wszystkim względami.
Dla równowagi następnego wieczoru wylądowałam na najbardziej turystycznej ulicy starego miasta, pijąc tanie piwo z z tysiącami backpackerów z całego świata, zaczynając każdą rozmowę od: Skąd jesteś? Trochę mnie zmęczyło to miasto, jest tak ogromne, że nie do ogarnięcia, zwiedziłam je trochę, pokręciłam się po bazarach, trafiłam na festiwal kultury japońskiej, spróbowałam pyszności i czekałam, żeby stamtąd uciec.
Wykupiłam więc jednodniową wycieczkę w deltę Mekongu i pożałowałam trochę, bo w delcie mogłabym zostać całe dwa tygodnie, a nie te kilka godzin. Plus znów trafiłam w trybiki przemysłu turystycznego: 5 minut postoju na zdjęcie tu, zakupy tam, obowiązkowy przejazd dorożką ciągniętą przez smutnego i zmęczonego kuca, uśmiech do zdjęcia, polub nas na fejsbuku i do widzenia. Nieee, następnym razem będę mądrzejsza.
Mimo wszystko delta Mekongu jest po prostu wspaniała. Pokochałam tę rzekę już rok wcześniej, kiedy spędziłam 2 dni na łodzi płynąc z granicy Laosu w stronę Luang Prabang, i później na południu kraju, w Si Phan Don ("4 Tysiące Wysp"), gdzie przy granicy z Kambodżą rrozlewa się szeroko, tworząc wyspy, wodospady i inne cuda natury. Tym razem miałam zobaczyć jak wlewa się do Morza Południowochińskiego, odwiedzić kilka wysepek z uprawą kokosa i popływać wąską łódką kanałami, gdzie palmy i inne egzotyczne rośliny tworzą fantastyczne sklepienie.
... przez to opóźnienie to już nie pamiętam co i jak. Ale piękne wspomnienia zostały.
... przez to opóźnienie to już nie pamiętam co i jak. Ale piękne wspomnienia zostały.
Komentarze
Prześlij komentarz